Podczas ostatniej sesji Rady Gminy Turek sołtys Dzierżąznej Jan Bukowski zgłosił problem dotyczący dzikich wysypisk śmieci. Jak mówił, na działce sąsiada co jakiś czas wyrzucane są pralki, lodówki i tym podobne rzeczy. Mężczyzna kilka razy posprzątał po niechcianych gościach na swój koszt, jednak sytuacja nadal się powtarza.

-Podobna sytuacja istnieje również w miejscowości Turkowice i Obrzębin. Sytuacje są do siebie o tyle bliźniaczo podobne, bo to jest efekt działania tak zwanej mapy zagrożeń, którą prowadzi policja. Mieszkańcy zgłosili tam zagrożenia pod nazwą dzikie wysypiska śmieci w miejscowościach Dierżązna, Turkowice oraz Obrzębin. Być może w innych miejscach również są takie wysypiska. Tam, gdzie zagajniki, laski. Procedura jest niestety taka, że policja w tych trzech wypadkach wystąpiła z pismem do gminy, żeby zrobić na tych działkach porządek, a zgodnie z przepisami za ten porządek odpowiada właściciel działki. I my jedyne co mogliśmy zrobić na tym etapie, to wysłać pisma do właścicieli działek o ich uporządkowanie- wyjaśnia wójt gminy Turek Karol Mikołajczyk.

Zapewnił on również, że będą podejmowane próby pomocy dla tych mieszkańców. Dodał również, że dzikie wysypiska śmieci stanowią problem nie tylko w gminie Turek, ale na terenie całego powiatu.

Podczas spotkania Rady pomysły na rozwiązanie sprawy mnożyły się jak przysłowiowe grzyby po deszczu. I tak w gminie zaproponowano między innymi wprowadzenie straży z bronią palną, czy grzebanie w śmieciach z nadzieją, że pojawi się dowód do kogo one należą. Oba pomysły trafione, pytanie tylko, czy znajdą one swoich zwolenników.