MOZ nie zabrania Burmistrzowi reprezentującemu pracodawcę, tj. Urząd Miasta Turku, zwalniać pracowników, których sobie wybrał do zwolnienia, w których nie znalazł upodobania, ale niech robi to zgodnie z prawem, dobrym obyczajem i przyzwoitością. Przy tym niech patrzy na koszty finansowe i społeczne, przecież żyje na koszt podatników.
Podczas konferencji prasowej, Burmistrz użala się, że nie może swobodnie kształtować, czy też kreować własnej polityki kadrowej, a w tle sugeruje, że przez związek zawodowy. Zgodnie z kodeksem pracy politykę kadrową nie tylko kształtuje pracodawca, także związki zawodowe. Tyle, że trzeba im dać miejsce na to i traktować jako partnera, a nie przeciwnika, czy wprost wroga. Burmistrz, który sam był urzędnikiem, współzałożycielem naszego związku i jego pierwszym przewodniczącym, powinien to rozumieć. Może jest jednak inaczej, rozumie, ale ma inne przesłanki i cele w tym względzie.
Wypowiedź Pana Burmistrza o własnych pracownikach, jako niepotrzebnych, niechcianych, bez wskazania konkretnie o kogo chodzi, może zostać odebrana przez każdego, że to właśnie o niego chodzi. Przecież zarządzać miastem można jednoosobowo, a nie wątpię, że obecny Burmistrz potrafi to znakomicie zrobić, o ile oczywiście zechce. Zamiast wyrażania krytyki i dezaprobaty o pracownikach urzędu wobec mieszkańców Turku, polecam Panom zastanowienie się nad takim rozwiązaniem.
Czy związek w swoim działaniu kieruje się tzw. polityką, a przez jej pryzmat broni - co sugeruje Burmistrz i „Echo Turku” - lukratywnych stanowiskach pracy dla tzw. swoich, czyli stosuje jak się domyślam nepotyzm, kolesiostwo i partyjny klientelizm? Otóż poza Waldemarem Trojanem, żaden z pracowników, w obronie których związek występuje, nie jest związany z jakąkolwiek formacją polityczną, żaden. W działaniu związku nie ma polityki. Kontrola Inspekcji Pracy w Urzędzie Miasta, w czerwcu 2015 r. wykazała, nie będę do tego wracał w szczegółach, że były tam uchybienia, a także trzy sytuacje wskazujące na mobbing. PIP nie stwierdza jednak, że był tam mobbing, patologia, dyskryminacja. MOZ również tak nie twierdzi. Każdy pracownik musi sam, indywidualnie w takiej sprawie wystąpić.
Redaktorze naczelny, Panie Andrzeju Jarek, apeluję do Pana, jeśli już chce Pan ochronny parasol zastosować i rozciągnąć nad kimś, to niech Pan wybierze kogoś mądrzejszego, bardziej odpowiedniego i przydatnego dla Turku i jego mieszkańców. Obecny Burmistrz, jak na razie, mimo dwóch lat sprawowania tego Urzędu nie zaistniał jeszcze w Turku jako Prawdziwy Ojciec, Przywódca i Dobry Duch naszego Miasta i to nie przez MOZ zaiste.
Na koniec jeszcze jedno. Poruszył Pan kwestię wieku niektórych pracowników Urzędu Miasta i ich przydatności do wykonywanej pracy, w kontekście oceny tej przydatności przez Burmistrza. Czy Pan jest zagrożony zwolnieniem z pracy? Pytam, bo Pan też już jest wiekowy, co - choć bardzo Pana lubię - zdążyłem zauważyć. Jak by co w tym względzie, to MOZ NSZZ „Solidarność” przy Starostwie Powiatowym w Turku deklaruje, że weźmie Pana w obronę, ale musiałby Pan – zgodnie z prawem - o to wystąpić.
Wszystko przed nami, a mam w tym miejscu na myśli zasłyszane gdzieś słowa: „Nie da się zmienić przeszłości, ale zawsze można zmienić swoje życie”.
W imieniu Komisji MOZ NSZZ „Solidarność” przy Starostwie Powiatowym w Turku
Przewodniczący Jerzy Wesołowski