Lekarz kierujący oddziałem będzie przedstawiony pozostałym ordynatorom, jak również przedstawi zespół, z którym będzie pracował.

- W pierwszej kolejności chciałbym, abyśmy ruszyli z oddziałem, a praca, aby funkcjonowała właściwie tak, żeby mieszkańcy powiatu żadnych utrudnień nie mieli- mówił dyrektor Klecha.
Jednocześnie podziękował całemu personelowi SP ZOZ za to, że na czas zamknięcia chirurgii podeszli do pracy bardzo profesjonalnie. Podziękowania skierował także  dla lekarzy rodzinnych i POZ, m.in. za to, że ich działania nie powodowały dla szpitala utrudnień.

- Nie kierowali do nas pacjentów wiedząc, że szpital nie świadczył usług chirurgicznych- mówił Klecha – W ciągu dwóch tygodni na Izbie Przyjęć poza godzinami prazy POZ-etu mieliśmy sześć konsultacji chirurgicznych i dziesięć transportów do innych szpitali.

Dwa z nich byłyby wykonane bez względu na to, czy oddział by działał, czy nie. Do przewozu pacjentów wykorzystano własny transport szpitala.
Ponadto w czasie dwóch tygodni przez cały czas funkcjonowała poradnia chirurgiczna w godzinach takich samych, jak przed 1 marca. Dwóch lekarzy udzielało porad chirurgicznych dyżurując pod telefonem. Byli dyspozycyjni i gotowi do pracy.

Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią jutro, a więc 15 marca  staje do pracy nowy zespół chirurgów z Łodzi. „Stary” skład chirurgów zarzucał dyrektorowi, że spółka łódzka będzie pracowała na wyższych stawkach, tymczasem na ich prośby dyrektor nie chciał zwiększyć puli pieniędzy, a w efekcie dał lekarzom wypowiedzenia.

- Środki w konkursie były wyższe ze względu na to, że dyżury na oddziałach ortopedycznym i chirurgicznym zostały rozdzielone, a to się wiąże z zapłatą za sześćdziesiąt dodatkowych dyżurów w miesiącu. Byłoby drożej niezależnie, kto by tutaj był – wyjaśniał Dawid Klecha – Czas pokaże, czy ta decyzja była dobra. Oddział chirurgii miał stratę 700 tys. zł w skali roku, jeśli więc ta kwota na koniec roku 2017 będzie niższa znaczy, że była to dobra decyzja.

Dyrektor Klecha powiedział także, że nie możemy mówić o żadnych wstrzymanych kwotach z NFZ z tytułu zamknięcia oddziału na czas dwóch tygodni.

- Obowiązuje nas umowa, na którą dostaliśmy środki na konkretny okres i szpital musi się z tej umowy wywiązać. NFZ zapłaci za te działania, które zostaną wykazane. Jeśli w miesiącu styczniu i lutym szpital miał nadwykonania to one zostaną przesunięte w miesiąc marzec – wyjaśniał Dawid Klecha, ale nie potrafił do końca powiedzieć, jak będzie to wyglądało na koniec roku, zapewnił, że wzorem roku ubiegłego wszelkie „niedoróbki” będzie można w kolejnych miesiącach nadgonić.